Biografia
dla dzieci, której akcja rozpoczyna się w 1175 roku, by po chwili
cofnąć się do połowy X wieku – to niełatwy projekt. Jak
zainteresować współczesnego czytelnika tak szkolnym tematem?
Przedsięwzięcie okaże się jeszcze trudniejsze, gdy zorientujemy
się w rynku wydawniczym, ostatnio rozkwitającym opowiadaniami
historycznymi. Adresatami wydawnictw tego typu, przeważnie bogato
ilustrowanych, są czytelnicy w wieku od około 9/10 lat. Na naszej
półce czekają w tej chwili cztery podobne książki, wszystkie
osadzone w średniowieczu. Jak wyróżnić się w gąszczu
młodzieżowej literatury historycznej?
Niezawodnym
sposobem wydawnictwa Muchomor jest trzymanie się swojej marki, to
jest opowieści biograficznych Anny Czerwińskiej-Rydel opatrzonych
współczesnymi, modnymi grafikami i ilustracjami. "Drzwi.
Opowieść o św. Wojciechu" są dziełem znanej pisarki i
studia graficznego Acapulco (Agata Dudek i Małgorzata Nowak).
Książka
została podzielona na 18 scen z życia świętego Wojciecha. Każdą
stronę tekstu ozdabiają "seryjne" wzorki przypominające
ludową wycinankę, często pojawia się również linia czasu, na
której oznaczono ważniejsze wydarzenia z historii ówczesnej Europy
(na przykład 988 – chrzest Rusi Kijowskiej, 987 – początek
dynastii Kapetyngów we Francji). Samemu bohaterowi towarzyszymy od
chwili narodzin aż do męczeńskiej śmierci, jesteśmy też
świadkami późniejszych wydarzeń.
– Wojciech
– łkała Strzeżysława. – Nie wiem, co robić!
– Co
z nim?
– Spuchł
cały. Brzuch mu się zrobił wielki jak u niedźwiedzia. Pomarszczył
się, twarz mu zsiniała i wykrzywiła się jak u jakiegoś starca.
Ledwie oddycha i tak jakoś dziwnie charczy, jakby miał zaraz…
– Cicho
bądź! Nie miel tyle językiem! – fuknął na nią mąż. – A ty
każ mamce przynieść dziecko – polecił służce.
Po
chwili rozległ się rozdzierający płacz niemowlęcia, a do komnaty
weszła młoda kobieta, niosąc posiniałego i opuchniętego chłopca.
– Nic
nie pomaga. Ani uroki, ani…
– Zamilcz!
Uroki to rzecz diabła! Może to jego sprawka, że nasz syn tak
ciężko zachorował. Nie ma innej rady, trzeba
Wojciecha zanieść
do świątyni i ofiarować go na służbę
Bogu. Może odwróci od nas swój gniew.
– O
Boże! Zlituj się nad nami! – zawodziła Strzeżysława. – I nad
tym dzieckiem, które niczego złego nie uczyniło! Ukarz mnie, ale
jego oszczędź.
– Ubieraj
małego – polecił jej tymczasem Sławnik. – Zaniesiemy go do
kościoła i położymy na ołtarzu jako ofiarę. Może Matka Boska
go przyjmie.
Treść
książki jest przystępna, odpowiednio udramatyzowana. Historia
świętego Wojciecha toczy się jak opowiadanie, przeważnie w formie
dialogów, czyta się ja płynnie i lekko. Właściwa opowieść
została spięta klamrą wstępu (rok 1175) i zakończenia (rok
2016), objaśniającą wprost znaczenie patrona Polski dla jej
średniowiecznych i współczesnych dziejów oraz kultury.
– Co
cię trapi, miłościwy panie?
– Święty
Wojciech – westchnął książę. – Już najwyższy czas, żeby
naszemu patronowi coś ufundować i jakoś go upamiętnić. Ów
biskup praski, sam książęcego rodu, przybył kiedyś na dwór mego
przodka, Bolesława Chrobrego. Szukał u niego schronienia, gdy
wrogowie w pień wybili jego krewniaków. Pałał pragnieniem, by
ruszyć na misję do Prus. Chciał nawracać pogan. Wszyscy wiemy,
jak zginął. Zamęczyli go, ciało zmasakrowali i zbezcześcili bez
litości. Boga się nie bali, a człowieka mieli za nic. Książę
Bolesław
oburzył
się na to, co się stało, ciało biskupa natychmiast wykupił od
bezbożników i przywiózł do Gniezna. Do grobu naszego świętego
pielgrzymują ludzie z całej Europy, a on obsypuje ich wszelkimi
łaskami. Ojciec mój, Bolesław Krzywousty,
przed swoją śmiercią wiele razy
wspominał, że jakoś trzeba życie
naszego wielkiego patrona upamiętnić. Teraz przyszedł na to czas.
– Mieszko znowu spojrzał na zgromadzonych.
– Co
książę postanowił, my z pokorą przyjmiemy – ukłonili się
mężczyźni.
–
Pomyśleliśmy, że
ufundujemy zdobione wrota, które w naszej katedrze gnieźnieńskiej
będą cieszyć oczy i serca wiernych, a i Panu na chwałę służyć
– powiedział z dumą Mieszko. – Drzwi przecież symbolizują
wejście człowieka do królestwa niebieskiego. Sam Jezus powiedział:
„Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie
zbawiony”. Święty Wojciech, jako Chrystusowy sługa, swoją misją
chciał wprowadzić Prusów przez bramę wiary na drogę wiecznego
zbawienia. I zginął za to jak Chrystus – pokiwał głową książę.
Publikacja
powinna zainteresować nauczycieli, rodziców oraz dziadków
dbających, by historia nie kojarzyła się młodzieży tylko
z nudnymi podręcznikami i Wikipedią. Anna Czerwińska-Rydel nie
ubarwia naszych (europejskich) dziejów, nie czyni z nich powieści przygodowej, ale
prezentuje w atrakcyjny, solidny sposób i z rzetelnością godną historyka. Obiektywnie rzecz biorąc,
życiorys świętego Wojciecha jest gotową, porywającą fabułą,
trochę w stylu "Gry o tron" George'a R.R. Martina, jeśli
szukać analogii z kulturą popularną.
W
tym samym czasie, kiedy Wojciech pobożnie
spędzał dnie w klasztorze na
Awentynie, w Czechach działy się rzeczy straszliwe. Ród Wrszowców
– którego członkowie nienawidzili Sławnikowiców – napadł na
dwór w Libicach i wymordował czterech braci Wojciecha wraz z ich
żonami i dziećmi.
– Boże
mój – modlił się Wojciech. – Nie bierz im tego za złe. Oni
nie wiedzieli, co czynią. Przyjmij do siebie moich braci, ich żony
i dzieci. Ja udam się po raz kolejny do Rzymu, do Ojca Świętego,
poprosić go o pozwolenie, by wyruszyć na misje. Będę poganom
mówił o Tobie, Boże, aby i oni mogli Ciebie poznać i pokochać.
Amen.
Wojciech
zrobił tak, jak obiecał Bogu. Podążył do Rzymu i po raz kolejny
stanął przed ojcem świętym.
– Dokąd
chcesz się udać? – zapytał papież. – Czy obrałeś sobie już
kraj, w którym będziesz nawracał pogan?
– Jeszcze
nie, Wasza Świątobliwość – odpowiedział Wojciech. – Wiem
tylko, że ruszę między pogan, do ludu bogatego w złoto i
potężnego w bitwie, ale ubogiego duchem i błądzącego w
ciemnościach niewiary. Tam będę nauczał.
Takie
nawiązania podjęły też ilustratorki, w formie prostych elementów
graficznych wymownie obrazując choćby krew, dekapitację i wagę
człowieka. Całość ma spójną, surową i nieco mroczną
atmosferę, zajmuje i przyciąga czytelnika. Książka wydała mi się
też bardzo ciekawa pod względem kolorystyki – opowieść
graficzna snuta jest bielą, złotem, czerwienią i (sporadycznie)
czernią. Środki plastycznego wyrazu i ich wyrazistość nasuwają
skojarzenia z plakatem, przenikają czytelnika i zapadają mu w
pamięć jak charakterystyczne symbole, choćby wszechobecne logo.
"Drzwi" są bardzo udaną, estetyczną i ciekawą
kompozycją historii, słowa oraz obrazu.
Bożena
Itoya
Anna
Czerwińska-Rydel, Drzwi. Opowieść o świętym Wojciechu,
opracowanie graficzne, skład i ilustracje: Agata Dudek, Małgorzata
Nowak / Acapulco Studio, Muchomor, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz