cudanakiju.pl

cudanakiju.pl

poniedziałek, 2 maja 2016

Mumciuś – kosmiczny pluszak stróż małego dziecka

Nowa książka Andrzeja Grabowskiego sprawdzi się jako jedna z pierwszych lektur samodzielnego czytelnika, alternatywa dla pradawnego "Plastusiowego pamiętnika" czy "Cudaczka Wyśmiewaczka" (to nadal są lektury szkolne!). Współczesne dzieci czytając zalecane przez nauczycieli klasyczne opowiadania czują się trochę jak w muzeum (stalówka? a co to?), warto więc zaproponować im te same wartości i przesłania w odświeżonej formie.
"Mumciuś" jest pogodną opowieścią rozgrywającą się w przytulnym, przyjaznym świecie. Bohaterka, nazywana tylko zdrobniale: Agatka, ma siedem lat, kochających rodziców i niespodziewanego kompana – samotnego mumciusia o imieniu Fik. Malutkie, przypominające maskotkę stworzenie pełni w domu dziewczynki funkcję niewidzialnej złotej rączki, stróża gospodarstwa domowego. Mieszka i pracuje w domu "Wielkich" bez ich wiedzy, maskując się niczym kameleon.
Życie bohaterów jest proste, pełne słodyczy, może nawet zbyt idealne: mama Agatki głaszcze ją po głowie, dziewczynka nosi zapracowanemu tacie śniadanie do łóżka... W książce znalazły się fragmenty tak łagodne i różowe, że aż czuliśmy się nieswojo. Zaskakujące okazały się zwłaszcza życiowe ambicje młodych mumciusów: celem (i celą?) każdego przedstawiciela tej rasy jest zabłyśnięcie na dorocznym balu, ustatkowanie się u boku kogoś w zbliżonym wieku i odbycie podróży poślubnej na rodzinną planetę. Tatusiowie pracują i są silni (dosłownie, to znaczy fizycznie), mamusie zaś są znacznie słabsze i zajmują się domem oraz dziećmi. Niezależnie od mojej oceny takich relacji, trzeba przyznać, że jest to dopracowany, uporządkowany mikroświat rządzący się stałymi zasadami. Powstała nawet cała mumciusiowa frazelogia (przysłowia).

Nie wiem, co powie tata, kiedy dowie się, że nie zapracowałem na poczęstunek. Ale przecież muszę mu o tym powiedzieć. Gdybym się nie przyznał, to tak, jakbym skłamał. A jak mówi stare przysłowie mumciusiów: Kto kłamie, ten przyjaźń łamie.

Jest to prosta historia bez metafor. Autor komunikuje wprost, jak należy postępować i gdzie w naszej codzienności kryją się pokusy, piętnuje na przykład obżarstwo oraz złe nawyki żywieniowe wprowadzane przez rodziców, a także lenistwo dziecięcej bohaterki. Mumciusie uczą obowiązkowości oraz poszanowania więzi rodzinnych, ale, jak wspomniałam wyżej, są bardzo konserwatywne i w swoim tradycjonalizmie zupełnie niewspółczesne. Marzenie o korzystnym, wspieranym przez rodziców ożenku, ukazane jest także w innym świetle. To, co dla jednych wydaje się romantyczną wizją, innym jawi się jako rodzicielski nakaz i praktyczne rozwiązanie sprzyjające powiększeniu własnego komfortu. Pojawiają się bowiem i czarne charaktery, obok zwyczajnych rzezimieszków – szczurów gnębiących jednego z zacnych mumcusiów, poznajemy Gzika, dobrze ustawionego lenia.

Teraz napiszę coś, co może Was bardzo zdziwić. Otóż wyobraźcie sobie, że nie wszystkie mumciusie lubią pracować! Jeden mumciuś na tysiąc to leń, który od codziennej pracy woli życie pełne rozrywek. Takim mumciusiem był Gzik. Pomimo niechęci do pracy, Gzik szybko awansował w Biurze Organizacji Balu. Nieżyczliwi mówili, że stało się to dzięki poparciu jakie otrzymywał od swojego ojca – Japa. Jap jest powszechnie znanym mumciusiem. W tym roku został wybrany Głównym Balarzem. To on decydował o wszystkim, co wiązało się z balem.
Gzik siedział w swoim gabinecie i przeglądał kartotekę. Kartoteka zawiera informacje o mumciusiach, ich adresy, a nawet zdjęcia. Od czasu do czasu Gzik odkładał którąś z zapisanych drobnym pismem kart na bok i ziewał. Ziewał potężnie. Z jego tłustego pyszczka wydobywał się ryk, jakiego nie powstydziłby się zdrowy lew. W rogu każdej odłożonej karty znajdowało się zdjęcie młodej mumciusi. Może wyda się Wam to śmieszne, ale Gzik w ten sposób szukał żony. Wcale nie miał na to ochoty, ale polecenie ojca było jasne: "Najwyższy czas, żebyś się ustatkował! Mumciuś w twoim wieku powinien założyć rodzinę. Dość spotkań z kolegami! Masz się ożenić i pracować! Bo rodzina powinna być dla każdego mumciusia najważniejsza!".
Charakterystyka Gzika należy jakby do zupełnie innej płaszczyzny niż pozostałe relacje opisywane przez autora. Czytając te fragmenty czuliśmy dysonans między wcześniejszą maskotkowatością a tą nagłą przyziemnością. Może właśnie takie rozwiązanie najskuteczniej utrwali w dzieciach umiejętność rozróżniania dobra i zła, uczciwości i kombinowania.
W historyjce nie zabrakło również elementów humorystycznych, wprowadzonych przez udane postacie drugoplanowe: zawadiackiego fantastę – wróbla Edwina oraz chomika Rudzika, który jest wybitnym "zapaśnikiem".

Mumciusie od wieków opiekują się ptakami. Ptaki przynoszą im listy, a czasami nawet wożą swoich przyjaciół na przejażdżki. Fik już kilka razy leciał na Edwinie i stwierdził, że podniebne podróże bardzo mu się podobają.
Latanie jest fan-tas-tycz-ne – stwierdził Fik.
Sie wie! Zasuwamy jak rakieta. Nikt nam nie podskoczy! – ćwierknął "pojazd" mumciusia.
Edwin, jak każdy wróbel, jest sprytny, trochę bezczelny i nei ma najlepszych manier. Tak wychowała go ulica.
Kiedy wczesnym rankiem rozlega się stukanie w szybę, Fik biegnie do okna i wychodzi na parapet. A tam czeka jego przyjaciel. Edwin jest młodym wróblem. Mieszka na strychu pobliskiego domu. Razem z gromada kolesi – wróbli, całymi dniami ugania się za okruchami. Przeżywa niesamowite przygody, o których później opowiada Fikowi. Mumciuś podejrzewa, że wróbel czasami fantazjuje. Czy uwierzylibyście, że Edwin doleciał aż na Księżyc, który okazał się zrobiony z żółtego sera? Wróbel, na potwierdzenie swoich słów, przyniósł zeschniętą żółtą skórkę i dodał:
Niech mnie gołąb kopne, jeśli kłamię.

Ilustracje dobrze pasują do łagodnej, puszystej treści, jest ich dużo i na pewno spodobają się zakładanej grupie odbiorców. Cała opowieść wydaje się stworzona do wykorzystania w szkole lub przedszkolu, została podzielona na odpowiednie segmenty (wprowadzenie narratora, rozwinięcie z dialogami, przerywniki w formie kartek z pamiętników, zakończenie). Dzieciom łatwo będzie odnaleźć sekwencje potrzebne do omówienia danego zagadnienia, morał jest czytelny, a duża czcionka sprzyja nauce czytania.

Bożena Itoya

Andrzej Grabowski, Mumciuś. Kosmiczny romans płaszcza, szpady i puszystego ogonka, ilustracje Katarzyna Kołodziej, Literatura, Łódź 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz