O przyjemnościach i korzyściach płynących z rozwiązywania przez dziecko labiryntów wiedzą pewnie wszyscy rodzice i pedagodzy. Większość przedszkolaków lubi takie łamigłówki, ale ucznia już trudniej zainteresować labiryntem, bo też co to za zabawa, która trwa kilka sekund i jest banalna. Szkoda, bo i starsze dzieci powinny ćwiczyć koncentrację, grafomotorykę i spostrzegawczość. Na szczęście z pomocą przybywają autorzy dwóch kolorowych, obszernych publikacji wydanych w Polsce przez Naszą Księgarnię: "Absolutnie fantastyczne labirynty" oraz "Detektyw Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu".
W pierwszej książeczce na 128
stronach znajdziemy 100 rzeczywiście fantastycznych łamigłówek.
Drogę między startem a metą pokonywać można i palcem, i
długopisem, i ołówkiem, i kredką, i czym tylko chcemy, papier
nadaje się do wszystkiego. Każdy labirynt zajmuje jedną lub dwie
strony formatu A4, a nasza ścieżka wiedzie na przykład między
gwiazdami (uwaga na kosmitów!), chodnikami ruchliwego lotniska
("Doprowadź tę rodzinę do właściwej bramki, omijając
innych ludzi"), między wodorostami ("Wskaż konikowi
morskiemu drogę do ukochanej"), zgodnie ze skomplikowaną trasą
skateparku, ale i w odmętach szkolnego plecaka ("Pomóż
Danielowi znaleźć gumkę w plecaku"), gęstwinie latawców,
gałęzi bujnego drzewa ("Młody ptak pierwszy raz wyleciał z
gniazda i nie potrafi do niego wrócić"), a nawet mózgu ("O
czym myśli Pan Niedźwiedź?"). Niektóre plansze stylizowane
są na gry komputerowe (lub po prostu elektroniczne), inne
przypominają komiksy czy książki z serii "Opowiem ci mamo, co
robią..." lub "Rok w...". Zabawa w czesanie pudla i
poszukiwanie zagubionego ramienia Pana Kostka jest przednia, podobnie
sprawdziła się większość absolutnie fantastycznych labiryntów.
Jeśli ktoś nie domyśli się właściwej drogi, na ostatnich
kartach znajdzie rozwiązania.
Na wyższy poziom poszukiwań
wprowadza nas Detektyw Pierre. Tu karty są większe, ale labirynty
węższe, trudniej dostrzegalne, bardziej skomplikowane, pełne
fascynujących drobiazgów. "Na tropie skradzionego kamienia"
to właściwie picture book, jakby "Mam oko na Mamoko" dla
zaawansowanych. Dwustronicowe labirynty są tylko elementem barwnych
ilustracji i historyjki rozgrywającej się w Operyżu. Nie wiadomo
do końca, w jakich czasach i gdzie znajduje się Operyż – hasła
i nazwy na wklejkach, wygląd postaci oraz inne realia (parowozy,
parowce, balony) kojarzą się z dziewiętnastym i początkiem
dwudziestego wieku, na innych obrazkach znajdziemy jednak współczesne
(no, niemal) ciężarówki. Czasem miasto wygląda na europejskie z
przełomu wieków (XIX i XX), kiedy indziej na zupełnie
fantastyczne. Zdarzają się i kamienne, wielopiętrowe ślimaki
złożone z uliczek i wież (trochę jak u Tolkiena) czy
wielopoziomowe miasto wyżłobione w pniach drzew (znów skojarzenie
z "Władcą Pierścieni"). Pięknie prezentuje się również
scena morska ze statkami, parowcami, wysepkami i gigantyczną
ośmiornicą. Zabawa z książką trwa wiele godzin, bo też zasady
wymagają dużego zaangażowania:
1. Najpierw odszukaj start.
Przemierzaj labirynt, aż znajdziesz Pana X. Nieopodal leży cel. 2.
W każdym labiryncie podejmuj wyzwania Pana X, przyjmuj zlecenia lub
spełniaj prośby innych postaci. 3. Wypatruj złotych gwiazdek,
czerwonych trofeów, zielonych i czerwonych skrzynek ze skarbem, a
także innych ukrytych obiektów. 4. Jeśli przejście zostało
zablokowane, poszukaj innego. Wolno ci wyminąć na drodze człowieka
lub zwierzę tylko wtedy, gdy jest na to dość miejsca. Jeżeli
dostrzegasz więcej niż jedną trasę, zawsze wybieraj najkrótszą.
Książka ta jest więc obrazkowa,
labiryntowa i... planszowa, bo sposób zabawy tylko nieznacznie
odbiega od rozgrywki w grę planszową – różnica polega na tym,
że nie używamy pionków i gramy w pojedynkę. Chociaż właściwie
można działać i wspólnie, spróbujemy, bo na pewno będziemy
wracać do "Detektywa Pierre'a w labiryncie", to pozycja
wielokrotnego użytku. Po tej książce się nie pisze, a jedynie
"jeździ palcem", bo strony są "śliskie i miłe",
a w dodatku tak ładne, że szkoda mazać.
Jeśli chcecie oderwać sześcioletnie
lub starsze dziecko od mniejszych i większych ekranów, pokazać mu,
jak zaskakujące mogą być książki oraz rozwiązania plastyczne,
rozwinąć jego fantazję oraz umiejętność opowiadania własnych
historyjek – koniecznie podsuńcie swojej dzieciarni labirynty
Naszej Księgarni.
Bożena
Itoya
Absolutnie
fantastyczne labirynty, napisała: Becky Wilson, zilustrowali: Lorna
Anderson, Jean Claude, Samantha Meredith, Sophie Rohbrach,
przetłumaczyła: Magdalena Korobkiewicz, Nasza Księgarnia, Warszawa
2016.
Detektyw
Pierre w labiryncie. Na tropie skradzionego Kamienia Chaosu, Hiro
Kamigaki & IC4Design, tekst: Chihiro Maruyama, przekład: Jan
Szwarc, Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz