W książce "Kto tu rządzi?" Jędrek po raz kolejny pakuje w kłopoty siebie i przyjaciół: Witka, Grubego i Karolę, mierzy się z talentami starszej siostry (Wyjca) oraz wymaganiami szkolnych twardzieli. Przygodę z tymi komiksowanymi opowiadaniami można zacząć nawet od trzeciej części, choć po jej przeczytaniu ciekawość i tak poprowadzi czytelnika na początek serii ("Przepraszam, czy tu borują?" i "Gdzie jest moja forsa?"). Tekst i obrazki stanowią tu mieszankę wybuchową, ale chodzi oczywiście o wybuchy śmiechu, które słyszałam wielokrotnie, gdy mój syn czytał "Kto tu rządzi?" po raz pierwszy.
Już
pierwszy rzut oka na zamkniętą (jeszcze) książkę przyciąga do
niej wielbicieli komiksów. Dynamiczne, nieco "rozmazane" w
ruchu postacie, jasne, świetnie dopasowane kolory, to podstawa
sukcesu dla osób oceniających (czy też kupujących) publikację po
okładce, a jest takich wiele. Wnętrze książki okazuje się równie
ciekawe, błyskotliwe i błyskawiczne. Ilustrator i autor tekstu
tworzą zgrany tandem, przekazują sobie ołówek dryblując między
wersami a dymkami z taką wprawą, że przygoda śmiga nam przed
oczami i nie wiemy, do kogo należał dany fragment – to wydarzyło
się w tekście czy na rysunku?
Wysoki
poziom językowy i dobry gatunek humoru wyróżniają "Jędrka"
spośród innych krótkich książeczek gęsto usianych
czarno-białymi obrazkami, ale nieco głupkowatych. Karolki,
cwaniaczki i inni "kuzyni" nie dorastają do pięt
"dziecku" ojców-komiksiarzy. Ich bohater nie beka, nie
puszcza bąków, a jednak potrafi rozrechotać towarzystwo, nawet
jeśli dany fragment czyta się już kolejny raz. A co z tym poziomem
językowym? Otóż Jędrek przeważnie mówi jak mały luzak, ale
czasem zadziwia elokwencją i znajomością skomplikowanych pojęć.
Szybko też dowiadujemy się, skąd wzięły się u niego takie
umiejętności.
Język
polski jest pełen dziwacznych i trudnych słów. Nie należę do
moli książkowych, ale czytam to i owo, więc większość z nich
znam. No i regularnie gram w scrabble – gdy byłem młodszy,
bawiliśmy się w to całą rodziną i szybko odkryłem, że aby
pokonać Ankę, muszę przeczytać jedną grubą książkę. Słownik
języka polskiego. Podszedłem do sprawy poważnie. (...)
Efekt?
Odkąd odłożyłem tom "ż" na półkę, nie przegrałem z
Wyjcem ani jednej partii scrabbli. No i znam takie słówko jak
"prokrastynacja", czyli chorobliwe odkładanie ważnych
spraw na później.
Na
okładce, poza kolorami i dynamiką, króluje futbolówka. Autorzy
wybrali bardzo modny i aktualny temat, w końcu w tym roku nasi
piłkarze wezmą udział w Euro 2016. Zanim mój potomek sięgnął
po nowego "Jędrka", wypożyczyliśmy z biblioteki pięć
tomów cyklu "Najfutbolniejsi" (Roberto Santiago,
Wydawnictwo Finebooks), na lekturę czekał też "Messi"
(Yvette Żółtowska-Darska, Egmont), ale przed nimi w kolejce stała
jeszcze powieść "Więcej niż klub" (Paweł Beręsewicz,
Literatura). Cóż, półki księgarń i bibliotek w tym roku uginają
się od książek w ten czy inny sposób traktujących o futbolu, nie
zdziwiliśmy się więc, że i Jędrek zamarzył o karierze na
boisku.
Wątek
piłkarski nie zdominował książki, piłka jest w niej ważna jako
cel, marzenie, sposób na zabłyśnięcie w szkole, ale bohaterowie
nie grają bez przerwy. Nie trzeba być zapalonym graczem ani
kibicem, by dobrze bawić się przy lekturze, ba, nie trzeba też być
chłopcem. Tym razem zresztą nawet starsze siostry powinny być
usatysfakcjonowane ze swojej pozycji. Dawniejszy Wyjec zostanie
bowiem awansowany na Ankę, specjalistkę od wizerunku.
– A
nie prościej być po prostu spoko gościem i coś umieć? –
wyraziłem resztki wątpliwości.
–
Chłopaku! Mamy dwudziesty pierwszy
wiek! – Anka aż podskoczyła. – Czasy, kiedy liczyły się
umiejętności, dawno minęły. Dzisiejsi znani są znani z tego że
są znani.
Poza
tym Karola i Gruby wcielą się w reporterów, szkoła padnie do stóp
małoletniemu celebrycie, a szkolna drużyna piłkarska straci
kapitana, co przyprawi Jędrka o bezsenność, a następnie przekona
go do podkładu i pudru siostry.
Oczywiście
łatwo zgadnąć, że według Jędrka jedyną dobrą odpowiedzią na
pytanie zadane w tytule książki jest "ja!". Jednak
autorzy mieli inny plan – nie ganiąc za bardzo i przesadnie nie
pouczając, kolejny raz wyciągają Jędrka i jego kumpli z labiryntu
nadmiernych oczekiwań, ambicji, pozerstwa i powierzchownej
popularności. Ale nim to nastąpi, będzie bardzo blisko ślepej
uliczki, bo młodzież zabrnie w swoich rywalizacjach trochę za
daleko, wręcz na krawędź (dosłownie).
"Hej,
Jędrek! Kto tu rządzi?" jest według mnie książką mądrą i
dobrą pod względem narracyjnym oraz graficznym, ale dla dziecka
okazuje się przede wszystkim wielką frajdą. Mnie dodatkowo
rozbawiło i zaintrygowało, skąd autorzy wiedzieli jak wyglądał
wuefista z naszej podstawówki –
czyżby wszyscy byli podobni? W każdym razie wiernie kibicujemy
drużynie Skarżycki&Leśniak, czekamy na kolejne akcje w ich
wykonaniu i strzały równie celne jak "Kto tu rządzi?".
Bożena
Itoya
Rafał
Skarżycki (tekst), Tomasz Lew Leśniak (rysunki), Hej, Jędrek! Kto
tu rządzi?, Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz