Tata wychodzi po mleko. Nuda. Ale kiedy nie ma go już całe wieki, dzieci zaczynają się niepokoić. A kiedy w końcu wraca, potomstwo dopytuje, dlaczego go tak długo nie było. Wtedy on opowiada im niezwykłą historię o porwaniu przez kosmitów, tajemniczych drzwiach i dziwnych przygodach, jakie go za nimi spotkały.
Bardzo spodobało mi się pokazane tutaj zapętlenie czasoprzestrzenne. A także to, że dzielny tata surfuje po tych czasoprzestrzennych pętlach i robi wszystko, żeby tylko przynieść dzieciom mleko na śniadanie. Bardzo zabawna oraz wciągająca książka, opowiadająca o nieustraszonym tacie dwójki dzieci, które potrzebują tylko mleka do swojego śniadania. Świetne rysunki rozbawiały mnie , mimo że byłem chory.
Ciekawa opowieść, od której odejdziecie dopiero, kiedy przeczytacie ją do końca.
Jedyne co nie podobało mi się w tej książce to to, że była taka krótka. Wiele bym dał, żeby o niej zapomnieć i żeby potem móc przeczytać ją znowu nie wiedząc, co będzie się w niej działo.
Macik Urlich
Neil Gaiman, Na szczęście mleko... ,
ilustrował Chris Riddell, Galeria Książki, Kraków 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz