"Śnieżne
rymy białej zimy" Jerzego Ficowskiego z ilustracjami
Mieczysława Piotrowskiego są publikacją prostą i piękną. Poza
typograficzną wariacją na okładce i stronie tytułowej, w tomiku
tym nie znajdziemy ani krzty wyrafinowania. Pogodne i delikatne
akwarele doskonale komponują się z wesołymi, krótkimi
wierszykami.
Szanowny
panie redaktorze!
Miałem
napisać wiersz zimowy,
ale
mi jakoś przyjść nie może
żadna
zimowa myśl do głowy.
(List
do pana redaktora)
Ta
poetycko-rysunkowa kompozycja okazała się bardzo smakowitym kąskiem
dla naszej czytającej na głos rodziny. Planowaliśmy dawkować
lekturę, dzieląc ją na kilka wieczorów, jak zazwyczaj postępujemy
nawet z krótkimi zbiorami poezji. Jednak w tym wypadku nie mogliśmy
się powstrzymać i połknęliśmy całą książkę na raz.
Plastyczność słowa i lekkość rysunku autorów gwarantują miłe
artystyczne doznania – po kolejnych stronach mknie się gładko jak
na sankach.
Jak
puch dmuchawców lecą z nieba
białe
śnieżyce i zawieje.
Wiatr
śniegiem ziemię pozasiewał,
jak
rolnik który w polu sieje.
(Siejba
zimy)
Tę
skondensowaną dawkę zimy przyjęliśmy właściwie na powitanie
wiosny, ale zabawa z lekturą będzie równie dobra w upalne dni
lata, jesienne deszczowe popołudnia oraz w tym okresie roku, gdy
śnieg być powinien, ale nie zawsze dopisuje. Jerzy Ficowski i
Mieczysław Piotrowski dopisali (i dorysowali) – śnieżne rymy,
które pomogą poradzić sobie z deficytem prawdziwej zimy,
niezależnie od pory roku i wieku czytelnika.
zamiast
o śniegu – śnię o plaży.
Nic
nie pomoże – trudu szkoda,
tak
jest, gdy człowiek się rozmarzy.
(List
do pana redaktora)
Najmłodsi
znajdą w tym zbiorze własne spojrzenie na świat, dorastające
dzieci zatęsknią za beztroską i prostotą, a dorośli mogą wracać
do niegdysiejszych bałwanów, siejb, jakie onegdaj bywały i z
sentymentem głaskać jedną z tych dawnych książek (opublikowaną
po raz pierwszy w 1969 roku), jakich dziś już się nie wydaje... A
nie, bo właśnie się wydaje – we Wrocławiu, wrażliwej na białe
kruki Europejskiej Stolicy Kultury.
Na
czystym śniegu gawron siadł,
nawet
z daleka go ujrzycie:
na
bieli – jeden czarny ptak
wygląda,
niby kleks w zeszycie.
(...)
– Gdyby był ze mnie biały kruk –
ze
wszystkich ptaków ptak najrzadszy,
tobym
po śniegu chodzić mógł
i
nikt by na mnie nie popatrzył.
(Gawron na śniegu)
Bożena
Itoya
Jerzy
Ficowski, Śnieżne rymy białej zimy, ilustrował Mieczysław
Piotrowski, Warstwy, Wrocław 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz